Geoblog.pl    doratelesfora    Podróże    gruzja - sakartwelo    Batumi - plac budowy i zupka chińska
Zwiń mapę
2011
29
lip

Batumi - plac budowy i zupka chińska

 
Gruzja
Gruzja, Batumi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2860 km
 
Batumi eh Batumi nie spodobało się nam za bardzo, wypaśny kurort dla grubych ryb. Troche byliśmy zdziwieni że nie ma ludzi na ulicach, dziwił nas też skwar lejący sie z nieba ale jakoś dopiero po wyjeździe połączyliśmy te dwa fakty - tylko my zdecydowaliśmy sie na taką przyjemność jak spacer w najbardziej niesprzyjającej porze dnia.
Jest tu piękny port, wypaśna promenada z palmami, wygładzone plaże, wyremontowane centrum (część to ciągle plac budowy) - a w zaułkach niestety ruiny i brud. Jak każde miasto na pewno warto odwiedzić i to, jednak klimat wielkomiejski nie odpowiada nam na tyle żeby zostać tu dłużej niż na kilka godzin. Słyszelismy tez o wysokich cenach noclegów (chociaż po wizycie w Batumi napotkani Polacy donieśli nam że całkiem tanio spędzili kilka dni w domku k.Ogrodu Botanicznego), na dodatek nie udało sie nam zjeść nic dobrego. Po raz pierwszy zostaliśmy oszukani bez skrupułów - zamówilismy w małym barze niedaleko centrum (nie mam pojęcia co to była za ulica ale napis pokazywał ewidentnie jedzenie obiadowe) zupę i mięsko. Pani z uśmiechem na ustach podała nam zupkę chińską!!!, po czym poszła do sklepu po cebulę i bułkę i podała nam ohydne pieczone mięso zamiast szaszłyka i o zgrozo zażądała za te specjały 20 larów! Teraz żałuję tylko że nie zwialismy....Tak więc czym prędzej chcieliśmy się stamtąd wynieść.

Nie było to takie proste bo do Ogrodu Botanicznego odjeżdżały tylko 2 marszrutki i to z 2 różnych miejsc w mieście. Panie z informacji turystycznej (jest w centrum, naprzeciw fontanny) pokazały nam wszystko na mapie ale nie zauważyliśmy strzałeczek które namalowały i stalismy po złej stronie ulicy :D Także jak już dotarlismy do Ogrodu zostawiliśmy plecaki w kasie i poszliśmy odpocząć. Nie chciało nam się zwiedzac całego Ogrodu, jest potężny ale całkiem inny od naszych ogrodów, bardziej przypomina park. Wewnątrz jest kilka domów, ulice, a jak zejdzie się na dół, nad morze to od strony stacji kolejowej można wejść za darmo. My poszliśmy w drugą stronę - wykąpać się, chociaż morze tu nie jest zbyt czyste. Zbliżała się 9, czyli godzina kiedy Ogród zostaje zamknięty, pognaliśmy pod górę po nasze plecaki. Oddał nam je pan który mieszka tam i zdaje się zajmuje się ogrodem. Pogadaliśmy trochę i pozwolił nam nocować wewnątrz. Super !, na to liczyliśmy. Rozbilismy się na górce w niewidocznym miejscu, nie założyliśmy tropiku bo to przecież prawie tropiki!! No i w nocy nas pokarało i zaczęło padać. Więc znów się nie wyspaliśmy bo w nocy musieliśmy ratowac nasz namiot przed zmoknięciem. Ciągle parno i wilgotno.

Rano zeszliśmy w dół (do Ogrodu można wejść od dwóch stron, jest dolne i górne wejście, tylko jak wejdziecie dolnym to ciągle macie pod górkę :) )i tam złapaliśmy marszrutke do Batumi skąd chcieliśmy dostać się Swanetii. Grzesiek poszedł sie wypytać gdzie jest dworzec ale każdy napotkany Gruzin pokazywał inny kierunek. W końcu spotkaliśmy Polaków z Krakowa i wskazali nam drogę. Polecili też odwiedzenie Jaskini Prometeusza k. Kobuleti.Przez Poti dotarlismy do Zugdidi, jakoś bez problemu, dość szybko. I to było podejrzane...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
doratelesfora
kałużka
zwiedziła 1% świata (2 państwa)
Zasoby: 17 wpisów17 1 komentarz1 120 zdjęć120 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
19.07.2011 - 06.08.2011