Geoblog.pl    doratelesfora    Podróże    gruzja - sakartwelo    nasze "ukochane" Kutaisi i jaskinia Prometeusza
Zwiń mapę
2011
02
sie

nasze "ukochane" Kutaisi i jaskinia Prometeusza

 
Gruzja
Gruzja, Kutaisi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3030 km
 
I znów trafiliśmy do Kutaisi ;) Tym razem odnaleźliśmy się bezbłędnie. Od razu z dworca pojechaliśmy autobusem do centrum czyli do informacji turystycznej. Tam Pan powiedział nam że marszrutki do miejscowości Tskaltubo odjeżdżają zaraz obok, czyli za mostem spod dużego pomnika. Tskaltubo było chyba kiedyś ładnym miasteczkiem, widać podupadłe budynki rezydencji, park, ale największe wrażenie zrobił na nas targ, było tam wszystko czego potrzebowalismy, pyszny ser gruziński, owoce, podłużny cienki chlebek - czyli ten najlepszy, no i domaszne winko :) Tak zaopatrzeni jakos przypadkiem trafiliśmy na marszrutkę, która właśnie odjeżdżała (postój jest zaraz obok targu). Podwiozła nas pod samą jaskinię i załapaliśmy się na przedostatnie wejście.

Wejścia są jakoś od 11-12 do 16 czy 17 (info w Informacji Turyst.) bo zwiedzanie trwa ok. godziny (można porządnie zmarznąć!). Jaskinia jest przepiękna, całkowicie przystosowana - trochę szkoda bo mnóstwo betonu wlali tam (chodniki, schody, poręcze itp). Ale najlepsze jest to że jest za darmo! Za niedługo będzie dostępna jeszcze jedna jaskinia, w czasie naszej obecności przystosowywali ją do ruchu turystycznego....

Wyjście było dla nas szokiem, my młodzi ludzie ale i tak omal nie zasłabliśmy. Różnica temperatur jest ogromna, nie ma komory przejściowej, wychodzi się od razu na skwar.
Zabraliśmy nasze plecaki i poszliśmy poszukać miejsca na nocleg. Nieopodal jest szczelina - pewnie część jaskini - z której bije cudowny chłód, obok jest wywierzysko, w którym można się wykąpać - dla miejscowych to basen do którego skaczą, woda jest lodowata. Rozbiliśmy się ciut wyżej na płaskiej łączce, zapaliliśmy ognisko i zrobiliśmy sobie ucztę. Dołączył się nawet miejscowy piesio, pilnował nas, podszczekiwał a wszystko w oczekiwaniu na mały kąsek kiełbaski.

No niestety w nocy zmieniła się pogoda, pojawiła się mżawka, przy tej temperaturze było nieznośnie gorąco. Rano zwinęliśmy się i poszliśmy oczekiwać na marszrutkę. Nie ma żadnej informacji o której jedzie. Biuro jaskini tez było zamknięte, ludzie się zbierali, zbierali a my ciągle czekaliśmy. W końcu postanowiliśmy łapać stopa albo cokolwiek ale nic nie jechało w stronę Tskaltubo. Chcieliśmy iść na piechotę ale w tym momencie pojawiła się marszrutka, która podjechała pod wejście do jaskini (gdzieś ok. 11:00). Dotarlismy do Kutaisi juz bez problemu no ale jak sie stąd wydostać dalej? Chcieliśmy jechać do Borżomi, na południe. Niestety krótszą drogą, przez góry nie jeżdżą marszrutki, a sama droga nawet w lipcu może być nieprzejezdna z powodu śniegu. Musieliśmy wybrać wariant dookoła.
Mieliśmy jeszcze plan, że zwiedzimy Park Brożomi i tamtejsze góry ale ani pogoda nie sprzyjała ani nam się specjalnie nie podobały (zwykłe zalesione góry) więc zostaliśmy w Borżomi.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
doratelesfora
kałużka
zwiedziła 1% świata (2 państwa)
Zasoby: 17 wpisów17 1 komentarz1 120 zdjęć120 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
19.07.2011 - 06.08.2011