Geoblog.pl    doratelesfora    Podróże    gruzja - sakartwelo    z Kutaisi do Borjomi miasta gasnących lamp i 5-cio km parku
Zwiń mapę
2011
03
sie

z Kutaisi do Borjomi miasta gasnących lamp i 5-cio km parku

 
Gruzja
Gruzja, Borjomi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3103 km
 
Ledwie wyszliśmy na główną ulicę - deptak - zaczepił nas gościu, który władał trzema słowami po angielsku: guesthouse, yes, no? zachęcał nas dodając "dusz" ;) Hmmm skoro na wstępie tak nas tu witają to znaczy, że będzie więcej takich propozycji, nie ma się co martwic o nocleg. Podziękowaliśmy i poszliśmy dalej. Plecaki zostawiliśmy w kawiarence internetowej.

Deptakiem pełnym barów i kramów dotarliśmy do parku zdrojowego, i tu trochę zaczęliśmy się niepokoić, że nikt nas już nie zapytał: guesthouse, yes, no? i że wszystkie pobliskie pensjonaty są zajęte. Więc zrobiliśmy odwrót, no i skierowaliśmy się do hotelu, jedynego jaki widzieliśmy ale był pełny.

No i co teraz cwaniacy? Jak by znaleźć tego gościa? Hmmm. Rozglądamy się z rozpaczą tu i tam no i gościu pojawił się sam! Jakżeśmy się ucieszyli, jakby spadł nam z nieba! Zaprowadził nas na ulice równoległą do głównej przelotowej przez miasto (pod 3 krzyżami) tylko położonej o wiele wyżej. Domek wydawał się ładny chociaż bez luksusów ale byliśmy tak zmordowani, że przystaliśmy na 20 lari od łepka.
Pokój był chyba 5-cio osobowy,był połączony ze wspólną dla mieszkańców łazienką i toaletą, no i matka owego Pana, który nas "uratował" właśnie oglądała sobie w tym pokoju serial. No ale jakoś oderwała się od telewizora i zostaliśmy sami....prawie sami. Schody na piętro prowadziły tak, że mieli nas na oku, dodatkowo w pseudo-ubikacji była dziura -wywietrznik w ścianie przez którą mogli nas też "mieć na oku" podczas kąpania bądź załatwiania się w pseudo-toalecie (spłukiwało się ją wiaderkiem napełnionym wcześniej wodą). Kuchenka w kuchni też nie działała - tzn. działała tylko jak przychodziła Pani i jakoś ją włączała ;) No ale prycze były wygodne, byle wyspać się w miękkim łóziu :)

Wieczorem poszliśmy zwiedzić park zdrojowy. Doszliśmy do barów i bajkowego placu zabaw i stwierdziliśmy że to pewnie koniec, napiliśmy się całkiem dobrej wody (są dwa rodzaje: zimna i ciepła, i podobno najlepsza jest po dłuższym odstaniu, ma lepsze właściwości zdrowotne). Oczywiście nie mieliśmy kubka, ani butelki. Największą atrakcją było co chwila gasnące światło, park był tak mocno oświetlony różnymi lampeczkami, że zasilanie całej miejscowości siadało i co chwila zapadały nieprzebyte ciemności. Wszyscy się śmiali, krzyczeli, szukali komórek lub latarek po czym światło się pojawiało - i tak w kółko.
Dopiero drugiego dnia w informacji turystycznej (tak przy okazji, najlepsza informacja jaką spotkaliśmy) dowiedzieliśmy się, że dalej w parku są baseny z mineralną wodą, ciepłe i zimne i za darmo, tylko że do nich to chyba z 5km trzeba było przejść!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
doratelesfora
kałużka
zwiedziła 1% świata (2 państwa)
Zasoby: 17 wpisów17 1 komentarz1 120 zdjęć120 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
19.07.2011 - 06.08.2011